niedziela, 27 listopada 2011

Drzewo życia



Drzewo życia to film od którego wszyscy dużo wymagali, a nagroda w Cannes jeszcze je podwyższyła. Może jestem nieświadomym widzem i może nie aż tak ambitnym, żeby ten film zrozumieć. Przez całą projekcję starałam się zobaczyć w nim coś ponad, coś innego... Po prostu coś co uczyni ten film wartościowym. Pewnie coś w nim jest - w końcu dostał nagrodę.




Tak czy siak - film stara się odpowiedzieć na pytanie co jest ważne w życiu. Film mnie nie skłonił do myślenia tylko finałem pokazał, że i tak się znajdziemy wszyscy w Niebie (plaży?).




Jedyne co mnie zachwyciło to były obrazy, które miały pokazywać początek świata. Przypominało to coś na kształt Makrokosmosu tylko naprawdę w skali makro i kosmos. 




Brad Pitt i Jessica Chastain grają znakomicie oddając emocje bohaterów, więc można z jednej strony poczuć dosłownie to co przeżywają, ale w skali całego filmu reżyser zabił ich historię, a szkoda.




Na sam koniec dodam, że chyba nie warto poświęcać prawie 2,5h na ten film, który jest grubo przesadzony jeśli chodzi o czas trwania i się zwyczajnie dłuży.
Może go nie rozumiem tego filmu, może miałam zbyt duże oczekiwania, a może po prostu reżyser tym razem przesadził w sferze mistycyzmu i zagmatwania.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz