niedziela, 27 listopada 2011

Kotka na gorącym, blaszanym dachu


Adaptacja sztuki Tennessee Williamsa z 1958r. opowiada o skłóconej wielkiej rodzinie, która zagubiła się we własnych żalach i nierozwiązanych sprawach.





Idealną okazją do rozwiązania wszystkich problemów są urodziny Wielkiego Taty (Burl Ives). Uroczystość zbiega się z wieścią o jego chorobie, co powoduje spotkanie wszystkich w jednym domu.
W związku z chorobą głowy rodziny, potomkowie ostrzą sobie zęby na niemały majątek. Cooper z żoną Mae, matką piątki rozwydrzonych dzieci (a szóste jest w drodze), zabiegają o to najbardziej wytykając wszystkie przywary drugiego z braci Bricka (Paul Newman) oraz jego żony Maggie (Elizabeth Taylor).





Każda z postaci przeżywa wewnętrzny dramat spowodowany brakiem dialogu w rodzinie.
Brick jako homoseksualista (nie jest to powiedziane wprost w filmie) cierpi po stracie przyjaciela, który był jednocześnie jego ukochanym, a za jego śmierć obwinia żonę. Ta, czując się odrzucona mimo wszystko walczy o miłość, lecz naprzeciw jej staje tylko sarkazm, potęgowany ucieczką jej męża w alkoholizm.






Cooper czuje się wiecznie na drugim planie i niezauważony przez Wielkiego Tatę, który faworyzuje jego brata, mimo tego, że wypełnia posłusznie wszystkiego jego polecenia i żyje tak jak tylko każe.

Mae jest zaślepiona przez możliwość zdobycia majątku i próbuje zdyskredytować konkurencje, co jednak nie jest dla niej pomyślne, ponieważ niechcący ukazuje przez to prawdziwe myśli i intencje pozostałych bohaterów, którzy boją się na głos powiedzieć co ich boli.






Żona Wielkiego Taty robi dobrą minę do złej gry, ponieważ jest wiecznie niedoceniana i ignorowana przez męża, ale znosi to i usprawiedliwia zachowanie ukochanej osoby w czym są podobne z Maggie.

I sam Wielki Tata, który stracił więź z synami oraz żoną po to by powiększać majątek, którego jak się okazuje nie chce od niego osoba na której najbardziej mu zależy - Brick. Czemu? Bo chce ojca i jego miłości.





Film ukazuje bardzo proste schematy, które są oczywiście ponadczasowe i w których każdy się może odnaleźć. Aktorzy świetnie oddają stany emocjonalne bohaterów oraz ich przemiany (niezapomniany uśmiech Newmana jak wychodzi z ojcem z piwnicy i słyszy co mówi Maggie). Mimo tylko 6 bohaterów film cały czas utrzymuje skupienie widza i interesuje. Budzi ciekawość jak postaci poprowadzą rozmowę, jak rozwiążą konflikty, czy się zamkną dalej w sobie czy otworzą i wyjaśnią wszystkie niejasności i czy wreszcie spojrzą na to co boli innych z innej strony, uwierzą im i dostrzegą swoje błędy?






Mimo iż dzisiejsze kino przyzwyczaiło nas do krótkich ujęć, dynamicznego obrazu, ruchu i zmienności film się ogląda dobrze i nie nuży. Mnie osobiście nie razi studyjność wnętrz w których to jest grane, coś co uznalibyśmy w nowym filmie za kicz oraz długie ujęcia i dialogi między bohaterami.
Dla mnie film jest mistrzostwem świata i nie bez powodu zalicza się do klasyki kina.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz